Już naprawdę po świętach?
No cóż wygląda, że minęło to świąteczne szaleństwo, bieganina po prezenty i radosne oczekiwanie dni do wigilii- trochę smutno, że tak szybko minęły te magiczne dni, ale przed nami jeszcze Sylwestrowe szaleństwo, a w Hiszpanii czeka nas przyjście Trzech Króli, którzy w niektórych hiszpańskich rodzinach zostawiają prezenty zamiast Mikołaja w dniu 25 grudnia...
Jednak pozostańmy jeszcze chwilę w klimacie świątecznym, lush'owym maniakom Święta Bożego Narodzenia na pewno kojarzą się z niesamowicie słodkim, limitowanym żelem pod prysznic, a mianowicie z żelem Snow Fairy czyli śniegową wróżka...
Właśnie na ten słodki zapach skusiłam się ja będąc w Lush'u przed świętami i zakochałam się w tym produkcie od pierwszego niuchnięcia różowego specyfiku.
Ten produkt na pewno nie jest dla jest dla osób, które nie lubią różu, a przesadzoną słodycz wolą obchodzić z daleka-ten żel jest słodki do bólu (!) począwszy od różowego płynu z kawałkami brokatu zatopionymi we wnętrzu, idąc przez różową etykietę na której narysowane są gwiazdeczki i kończąc na słodkim do bólu zapachu, który przypomina zapach gumy balonowej.
Wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu ten zapach, ale my się polubiliśmy- co prawda nie stosuje tego żelu codziennie, bo obawiam się, że zapach ten mógłby mi się szybko znudzić, ale w weekendy sięgam po niego z wielką chęcią!
Żel pieni się całkiem przyzwoicie i mi starcza mała ilość produktu, którą mogę umyć całe ciało-zapach roznosi się w całej łazience, a nawet po kąpieli możemy wyczuć go na skórze.
Jedynym minusem jest jego cena, bo prawie
13 euro za 250 ml buteleczkę to gruba przesada, ale myślę, że szybko tego specyfiku nie zużyje- żałuje tylko, że nie skusiłam się na 100 ml produktu, bo wtedy na pewno zdążyłabym go zużyć przed tym jakby mi się znudził.
Dla dociekliwych skład żelu:
Ja na stronie producenta wyczytałam, że w tym roku zmieniono formułę brokatu na inną, która jest bardziej przyjazna środowiskowi- jak dla mnie mogłoby go nie być, bo nawet po wstrząśnięciu jest na dnie butelki...
Raczej do siebie nie wrócimy, chyba że zatęsknię za tym specyficznym zapachem-póki co mam ochotę na coś innego o wiele bardziej ekonomicznego...
A wy używaliście tego kultowego produktu?
A już w następnym poście pokaże wam jeden z prezentów Bożonarodzeniowych, który sama wybrałam i jestem bardzo zadowolona!!